Przygotuj dużo popcornu: ten film Michela Gondry`ego zawsze ogląda się dwa razy z rzędu

Film kultowy, który pozostaje bezkonkurencyjny nawet dwie dekady później.

Czasami reżyserzy oferują widzom takie zagadki, że trudno je zrozumieć za pierwszym razem. Ale to właśnie te skomplikowane filmy są cenione bardziej niż inne. Ludzie lubią oglądać je dwa, a nawet trzy razy, a każde oglądanie odkrywa coś nowego. Oto jedno z takich arcydzieł.

Fantastyczny melodramat “Eternal Sunshine of the Spotless Mind” (2004) zasłużenie trafił do Top-250 złotych hitów “KinoPoisk”. Film z genialnymi Jimem Carreyem i Kate Winslet w rolach głównych nie daje się łatwo zrozumieć nawet doświadczonym znawcom przy pierwszym podejściu. Trzeba go obejrzeć więcej niż raz, by zrozumieć, co scenarzysta Charlie Kaufman i reżyser Michel Gondry chcieli przekazać.
Kobieta z różowymi włosami leży obok śpiącego mężczyzny, obejmując go i trzymając kubek w ręku, zadumanym wzrokiem spoglądając w dal.
Kate Winslet i Jim Carrey w 'Eternal Sunshine of the Spotless Mind'
Źródło:
„Ten film lepiej obejrzeć ponownie niż tylko raz”, uważają krytycy i zgadzamy się z nimi na zoomboola.com. Dziwaczny film Michela Gondry'ego rozwija się jak matrioszka — warstwa po warstwie, rzeczywistość po rzeczywistości.

W świecie filmu istnieje technologia, która pozwala wymazać niechciane wspomnienia. Małe biuro, doktor z uspokajającym uśmiechem i poranek bez dręczących myśli o kimś, kto kiedyś był częścią twojego życia. Kuszące? Być może.

Narracja rozwija się wstecz. Najpierw widzimy dwóch nieznajomych przyciągających się jak magnesy. Potem — desperacka próba bohatera, by zachować to, co sam postanowił zniszczyć. Błądzimy po zakamarkach jego podświadomości, gdy wspomnienia zapadają się jedno po drugim.

To niesamowite oglądać transformację aktorów — Jim gra introwertycznego, zamyślonego człowieka, tak odmiennego od swoich zwykłych ról, a jego partnerka tworzy postać tak żywiołową i nieprzewidywalną jak kolory jej włosów.
Eternal Sunshine of the Spotless Mind (2004) – Zwiastun
Ale główną sprawą nie są tutaj efekty specjalne ani skomplikowany fabuła. Najważniejsze jest pytanie: czy możemy wymazać kogoś z serca, nawet jeśli usuniemy go z pamięci? I co to znaczy kochać — zawsze wracać do tych samych ludzi pomimo bólu, czy szukać nowych początków? Ta historia zachęca do zastanowienia się: czy nasza pamięć to my, czy tylko niedoskonałe narzędzie do postrzegania rzeczywistości? I co się dzieje, gdy próbujemy „edytować” własną historię?

Film zachęca widzów do drugiego, bardziej refleksyjnego oglądania, niemal natychmiast po napisach końcowych — aby rozwiązać zagadkę, dostrzec szczegóły, które umknęły za pierwszym razem, i być może przemyśleć własny stosunek do przeszłości.
A tak przy okazji, film zdobył „Oscara” za najlepszy scenariusz oryginalny. Czy to nie wystarczający powód, aby upewnić się, że nagroda była w pełni zasłużona?