"The Bride": Zapomniany film, w którym Sting zagrał Frankensteina

2 października Sting skończył 74 lata. Dla milionów fanów jest znany przede wszystkim jako wokalista. Ale w latach 80. i 90. muzyk miał jeszcze jedną pasję — kino.

I wtedy nieoczekiwanie wcielił się w jedną z najdziwniejszych ról w swojej karierze: doktora Frankensteina w "The Bride" (1985).

O czym to jest

Film Franka Roddama przedstawił luźną adaptację powieści Mary Shelley "Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz" i stanowił swego rodzaju kontynuację obrazu z 1935 roku "Bride of Frankenstein".

gra barona Charlesa Frankensteina, który tworzy idealną kobietę — Evę (Jennifer Beals). Ale stare dzieło naukowca, potwór Viktor (Clancy Brown), żąda jej dla siebie.
Zwiastun "The Bride" (1985)
Historia rozdziela się na dwa wątki: obserwujemy, jak Eva pod okiem Frankensteina przemienia się w damę, podczas gdy Viktor poznaje ludzki świat u boku cyrkowego artysty Rinaldo. W końcu oboje "dzieci" doktora znów się spotykają, a potwór staje się bohaterem gotowym chronić Evę przed tyranią jej twórcy.

Wrażenia

Film wygląda jak piękna gotycka baśń. Scenografia, kostiumy i atmosfera osiemnastowiecznej Transylwanii są — jak zauważają widzowie — wykonane z dbałością o szczegóły, nawet jeśli sama fabuła budzi wątpliwości. Chwalą też duet Viktora i Rinaldo.

Co do samego Stinga, znalazł się w trudnej sytuacji. Z jednej strony jego gwiazda przyciągała widzów. Z drugiej — jego gra wydawała się zbyt sztywna, chłodna i powściągliwa jak na szalonego doktora.
Jasne, mogli znaleźć innego i być może bardziej odpowiedniego aktora do roli dobrego (?) doktora, ale w czasie, gdy powstawał ten film (1985), Sting był "tym facetem" — wiesz, gościem z gwiazdorskim potencjałem, który mógł ściągnąć nastolatków.
Użytkownik IMDb Eric-1226

Co mówią widzowie

Reakcje publiczności były mieszane. Na Rotten Tomatoes film ma zaledwie 27% pozytywnych recenzji, a na IMDb — ocenę 5,4. Część widzów chwali "The Bride" za scenografię i kostiumy, inni krytykują powolne tempo i słaby scenariusz.
Piosenkarz Sting w kostiumie z epoki z gigantyczną kulą błyskawic po prawej stronie
Sceny z "The Bride" (1985)
Źródło:
Niektórzy doceniają wątek emancypacji: Eva stopniowo uwalnia się spod kontroli Frankensteina i wybiera własny los. Ale większość zgadza się, że poboczna historia Viktora i Rinaldo jest znacznie mocniejsza niż wątek samej Panny Młodej.

Warto obejrzeć?

"The Bride" to pozycja dla wymagających. Nie był hitem, ale dla fanów Stinga to rzadka okazja, by zobaczyć, jak ikona rocka lat 80. próbowała wcielić się w szalonego geniusza.

Więc jeśli jesteś ciekaw, jak światowej sławy piosenkarz próbował zostać nowym Frankensteinem, "The Bride" to właśnie ten film. Może nie idealny, ale zdecydowanie wyjątkowy.

Warto do niego wrócić choćby po to, by porównać go z nowym Frankenstein (2025) w reżyserii legendarnego Guillermo del Toro. A wcześniej na zoomboola.com pisaliśmy o filmie "Shaytan": najmniejszej roli Moniki Bellucci, której na pewno nie zauważyłeś.