Gracze czekali na to 20 lat: Paramount przeniesie Call of Duty na wielki ekran. Kultowy shooter doczeka się pierwszej filmowej adaptacji

Paramount zrobiło to, na co fani czekali ponad dekadę: studio zawarło umowę z Activision i weźmie się za kinową adaptację kultowej serii gier Call of Duty. Na razie to tylko jeden film, ale studio nie ukrywa, że jeśli widzowie przyjdą do kin, franczyza rozszerzy się również o seriale. Cena kontraktu pozostaje tajemnicą.

Co wiemy o projekcie

Według Variety, będzie to wielkobudżetowy projekt militarnego kina akcji. Czy scenarzyści skupią się na "Modern Warfare", "Black Ops", czy stworzą oryginalną historię - tego na razie nie wiemy. Paramount obiecuje zachować to, co gracze kochają najbardziej w CoD: to wciągające poczucie "jesteś tam", dramatyczne zwroty akcji i oczywiście epicki ostrzał.

"Przyszedłem tutaj, żeby strzelać jak należy! Czekałem na porządną strzelaninę z porządnymi facetami" - jak powiedział bohater Toma Hardy'ego w "Legend" (2015).
Mężczyzna w mundurze wojskowym siedzi trzymając broń pod ostrzałem
Plakat pierwszej odsłony serii gier Call of Duty
Źródło:
David Ellison, który kieruje studiem, nazwał już projekt spełnieniem dziecięcych marzeń: "Spędziłem setki godzin w Call of Duty. To dla mnie zaszczyt przenieść ten uniwersum na wielki ekran".

Fenomen Call of Duty

Seria wystartowała w 2003 roku jako wojenna strzelanina z czasów II wojny światowej, potem zabrała graczy przez zimną wojnę, w przyszłość, a nawet w kosmos. Dziś, według Wikipedii, łączna sprzedaż gier przekroczyła 500 milionów egzemplarzy, a przychody sięgnęły 30 miliardów dolarów. To najlepiej sprzedająca się seria strzelankowa w historii.

CoD stał się częścią kultury masowej. Grały w niego miliony, rodzące turnieje esportowe i legendarną memosferę. Dla wielu nastolatków i dorosłych nazwa "Call of Duty" stała się synonimem "strzelanki" i "bitew online".

Gwiazdy też grają

Mila Kunis, a nawet Ozzy Osbourne przyznali się do miłości do Call of Duty, przy czym Ozzy wziął udział w maratonie grania na Xbox Live wraz ze swoim synem Jackiem. Reżyser Guillermo del Toro podzielił się informacją, że jest wielkim fanem serii, jak donosi vg247.

Lista gwiazd-fanów ciągnie się dalej. I to pokazuje, jak głęboko gra wbiła się w popkulturę.

Co najlepiej sprawdziłoby się w filmie

Jeśli chodzi o materiał do adaptacji, idealna byłaby fabuła Call of Duty: Advanced Warfare. Gra rozgrywa się w latach 50. XXI wieku, gdy prywatne firmy wojskowe stają się potężniejsze od całych państw. Żołnierze używają egzoszkieletów, dronów i zaawansowanych technologii, a stawką jest kontrola nad światem.
Zwiastun gry Call of Duty: Advanced Warfare
Ma wszystko, czego potrzeba do blockbustera: globalny konflikt, charyzmatycznego antagonistę (w którego wcielił się Kevin Spacey) i spektakularną akcję, którą można by zrealizować na poziomie "Transformers" czy "Mad Max".

Nawet jeśli niektórzy obawiają się powtórzenia "klątwy filmów z gier", gdzie zbyt wiele adaptacji okazało się klapą, niedawny sukces "Minecrafta" i "The Super Mario Bros. Movie" pokazuje, że właściwe podejście do adaptacji może sprawić, że film będzie nie tylko zyskowny, ale kultowy.

Call of Duty zawsze było kinowe - scenariuszowe sceny, wyreżyserowane eksplozje, dramatyczne dialogi. To w zasadzie gotowy scenariusz na militarny film akcji. Teraz Paramount musi tylko zrealizować go tak, żeby widzowie uwierzyli: "Call of Duty" to nie tylko gra, ale kino warte biletu do IMAX-a. Wcześniej pisaliśmy na zoomboola.com o nadchodzącej adaptacji innej popularnej serii gier - Mass Effect.