I w roli głównej Dolph Lundgren. Ale tutaj to nie tylko chodzący pięść – to prawdziwy bohater z charakterem i nawet kilkoma nieoczekiwanymi emocjami.
Fabuła prosta jak najlepsze filmy akcji tamtej epoki. Amerykański marszałek jedzie do Europy, żeby zbadać możliwe morderstwo amerykańskiego ambasadora. Podejrzana? Milcząca i tajemnicza snajperka.
A potem klasyka gatunku: podwójni agenci, spisek, pościgi, strzelaniny i wewnętrzny konflikt. Akcja rozgrywa się na ulicach Pragi, co od razu dodaje uroku wizualnego i klimatu.
Oceny? Tak, istnieją. Ale...
Na IMDb – 5,1. Na Rotten Tomatoes – 25% aprobaty widzów. I tu jest sedno sprawy: nie pozwól, żeby te liczby zepsuły ci wrażenia.
Źródło:
imdb.com
Co wciąga
Po pierwsze, wschodnioeuropejski klimat połowy lat 90. – to już połowa sukcesu. Po drugie, niespieszona reżyseria, która stawia na napięcie, a nie bezmyślne eksplozje. I Lundgren – zaskakująco wielowymiarowy. Tutaj nie tylko walczy.Jeśli dorastałeś na kasetach VHS, jeśli tęsknisz za dobrą, staromodną akcją bez CGI, "The Shooter" to jak ciepła podróż w czasie. A jeśli nigdy o nim nie słyszałeś – tym bardziej warto obejrzeć. Bo czasem filmy z najniższymi ocenami okazują się najbardziej nieoczekiwanymi odkryciami. Wcześniej na zoomboola.com opowiadaliśmy o filmie "Dark Waters" – prawdziwej historii, która sprawi, że zastanowisz się dwa razy nad każdą kroplą wody.