Film z 1978 roku spalił się w kinach, ale dał światu Jacksona-aktora i połączył go z Quincy Jonesem — partnerstwo, które zrodziło "Off the Wall", "Thriller" i "Bad".
O czym jest film
"The Wiz" przenosi historię "Czarnoksiężnika z Oz" do Nowego Jorku. Dorothy (Diana Ross), nauczycielka przedszkolna, trafia do magicznej krainy, gdzie spotyka Stracha na Wróble (Michaela Jacksona), Blaszanego Drwala (Nipsey Russell) i Tchórzliwego Lwa (Ted Ross).Razem wyruszają do Czarnoksiężnika (Richard Pryor), mając nadzieję, że spełni ich marzenia: Strach na Wróble chce mózgu, Blaszany Drwal potrzebuje serca, Lew pragnie odwagi, a Dorothy po prostu chce wrócić do domu.
Za kulisami
Skala filmu jest oszałamiająca: scenografia łączyła fantastyczne elementy z nowojorskim krajobrazem miejskim, przekształcając mosty, place i stacje metra w magiczne lokacje z Oz.W nagraniach wzięło udział prawie 300 muzyków i 120 wokalistów, w tym Jackson, który osobiście wykonał kilka kompozycji. Jones był zdeterminowany, żeby "The Wiz" stał się szczytowym osiągnięciem jego muzycznej biografii.
W przeciwieństwie do typowego komponowania muzyki filmowej, gdzie kompozytorzy piszą do już nakręconych scen, tutaj strony scenariusza były "puste" — musieli stworzyć muzykę z wyprzedzeniem, żeby pasowała do choreografii, dialogów i akcji.
Odbiór krytyków i widzów
Publiczność na premierze nagrodziła film owacją na stojąco, a "Variety" (według "Wikipedii") przewidywało sukces. Ale rzeczywistość box office'u była inna: przy budżecie 24 milionów dolarów "The Wiz" zarobił tylko 13,6 miliona, według książki Kathleen Sharp "Mr. and Mrs. Hollywood: Edie and Lew Wasserman and Their Entertainment Empire".
Źródło:
imdb.com
Dziś film ma 51% na Rotten Tomatoes, a widzowie nazywają go "zbyt dziwnym, żeby go ignorować". Z czasem "The Wiz" stał się klasykiem kultowym — szczególnie wśród fanów Jacksona i miłośników Broadwayu.
Jasne, "The Wiz" spalił się w kinach, ale to tam Michael poznał Quincy Jonesa, a to na zawsze zmieniło historię muzyki pop. Bez tego filmu moglibyśmy nigdy nie dostać "Thrillera". I choć film nie trafił na listę wielkich musicali, pozostaje ważnym kamieniem milowym — pierwszą i najbardziej nieoczekiwaną rolą Króla Popu. Wcześniej na zoomboola.com pisaliśmy o "The Pagemaster": filmie z Macaulayem Culkinem, który jest lepszy od "Home Alone", ale wszyscy o nim zapomnieli.