Jednym z nich jest horror "LD50 Lethal Dose" (2003), który stał się najgorzej ocenianym filmem w jego filmografii, ale wciąż potrafi przyprawić o dreszcze.
O czym jest film
Grupa aktywistów na rzecz praw zwierząt odbiera sygnał o pomocy od znajomego, który padł ofiarą tajnego eksperymentu. Postanawiając wyciągnąć go z podziemnego laboratorium, ekipa napotyka nie ochroniarzy i ludzi w białych kitlach, ale niepokojącą ciszę i... coś niewidzialnego, co wyraźnie nie planuje wypuścić ich żywych.
Źródło:
imdb.com
Reakcja krytyków i widzów
Na Rotten Tomatoes "LD50" ma zaledwie 28% od widzów, a na IMDb — 3,9 na 10, co czyni go najgorzej ocenianym filmem w karierze Hardy'ego.Ludzie w recenzjach na IMDb pisali, że fabuła była zbyt ogólnikowa, efekty specjalne tanie, a logika często nieobecna. Jeden z recenzentów sarkastycznie zauważył, że "to mieszanka starych horrorowych sztuczek sklejonych w innej kolejności".
Ale film znalazł też swoich obrońców. Niektórzy widzowie zauważyli, że mimo skromnego budżetu produkcja tworzy naprawdę upiorną atmosferę, a podziemne sceny wywołują klaustrofobię. Ktoś nawet nazwał go "brytyjską odpowiedzią na 28 dni później — może bez rozmachu, ale z odpowiednim napięciem".
Dlaczego warto go pamiętać
Jasne, "LD50" to daleko do arcydzieła kinematografii i zdecydowanie nie główna rola w karierze Hardy'ego. Ale to właśnie te zapomniane horrory pokazują, skąd się wziął przyszły hollywoodzki tytan.A jeśli chcesz zobaczyć Hardy'ego nie w znanym wydaniu charyzmatycznego łotra czy brutalnego bohatera, lecz w kameralnym horrorze z mroczną atmosferą — ten film warto wyciągnąć z zapomnienia.
"LD50" to rzadki przypadek, gdy nawet najgorzej oceniany projekt aktora może okazać się straszniejszy i ciekawszy od wielu drogich studyjnych horrorów. Wcześniej na zoomboola.com opowiadaliśmy o filmie "Star": zapomnianym krótkometrażówce Guya Ritchiego o bardzo, bardzo wymagającej piosenkarce Madonnie.