Film Dnia: "Manhunter" — Idealne Kino dla Tych, Którzy Lubią Myśleć, a Nie Się Bać

Zanim Hannibal Lecter stał się powszechnie znanym nazwiskiem, po raz pierwszy pojawił się na ekranie w thrillerze Michaela Manna "Manhunter" (1986).

Ten film, oparty na powieści Thomasa Harrisa "Red Dragon", do dziś pozostaje skandalicznie niedoceniony, choć ma wszystko, co kochamy w wielkich thrillerach: metodycznego detektywa, niemal nieuchwytnego zabójcę, niepokojącą atmosferę i napięcie, które mrozi krew w żyłach.

Głównym bohaterem jest były agent FBI Will Graham (William Petersen). Potrafi wejść w umysły zabójców. Patrzeć oczami potworów. Czuć to, co oni czują.
Mężczyzna z tatuażem w czarnej masce i aktor William Petersen w szarej kurtce
Kadry z filmu "Manhunter"
Źródło:
Ta zdolność kiedyś niemal go złamała. Ale teraz wraca — bo ktoś bierze na cel całe rodziny, eliminując je z precyzją, rytuałem i zimnym szaleństwem.

Żeby zrozumieć, jak myśli ten nowy zabójca, Will musi sięgnąć do przeszłości — do psychiatry Lecktora (Brian Cox), którego wcześniej aresztował.

Ich wspólne sceny — żadnej histerii, żadnych efektów specjalnych, ale napięcie jak naciągnięta struna gotowa pęknąć. Wszystko działa tu na czystym odczuciu: jak światło pada na twarz, jak brzmi głos, jak zatrzymuje się spojrzenie.

To film z większą dawką horroru psychologicznego niż krwi. A muzyka z lat 80. tworzy niepowtarzalne uczucie: jakbyś był w czyjejś obcej głowie.

Choć film nie zarobił pieniędzy przy premierze, dziś uchodzi za klasyk kina kultowego. Wciąż ma mocne oceny krytyków i widzów. Na IMDb film ma 7,2 na 10, a Rotten Tomatoes daje mu 94% "świeżości".

Jeśli kochasz thrillery, gdzie śledztwo to nie tylko dowody, ale walka z własnymi lękami, Manhunter to świetny wybór. To film, który mówi mniej o potworach, a więcej o tych, którzy na nie polują. Wcześniej na zoomboola.com pisaliśmy o "Vast Night" — sci-fi, które na pewno przegapiliście. A nie powinniście byli.